W twórczości Lema jest to książka najbardziej filozofująca, a co za tym idzie — uniwersalna. Jest w niej skondensowany cały geniusz tego autora. Bawi się on w „Cyberiadzie” nie tylko językiem, formą przekazu czy konstrukcją treści, ale przede wszystkim rozprawia się w sposób bezwzględny z ideologicznymi i biologicznymi podwalinami funkcjonowania człowieka i społeczeństwa. Jeśli za kilkadziesiąt lat ktoś będzie mówił i czytał o tym autorze, to przypuszczam, że ze względu na „Cyberiadę”.
Opowieści „Cybieriady” to oryginalny stop baśni, fantastyki, materii „naukowo-technicznej” i pierwiastka filozoficznego. Świat przedstawiony tu przez Lema zamieszkują istoty będące produktem nie natury i jej swoistych prawideł, ale projektowania i perfekcyjnego konstruktorstwa. Ludzie są dla robotów stworami budzącymi zgrozę. W miejsce naturalnego rozrodu zjawia się inżynieria, której mistrzami są dwaj bohaterowie książki, wiecznie ze sobą rywalizujący — Trurl i Klapaucjusz.